czwartek, 10 listopada 2011

Marina Bychkova


 Po moim wczorajszym 'porcelanowym' poście nie mogę się powstrzymać, żeby nie napisać o jednej z miłości mojego życia. No może nie miłości, ale na pewno bardzo dużej fascynacji.
Nie pamiętam już nawet kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zaczarowane lalki Mariny Bychkovej.
 Pamiętam za to dokładnie, że zakochałam się w nich od razu. Zresztą sami zobaczcie:






a ta lala pod spodem jest dla mnie szczególna, bo wygląda całkiem jak moja siostra :)


Nasz dzień powoli już się kończy. Jak zwykle miałam wiele planów a czasu.. sami wiecie, także musiałam dokonać selekcji. W rezultacie załatwiłam tylko kilka spraw, ale za to tych najważniejszych.
Dziś czeka mnie jeszcze trochę pracy nad nowymi projektami. Postaram się zrobić jak najwięcej aby wieczorem, z czystym sumieniem móc zasiąść z moją drugą (dorodniejszą) połówką do seansu 'Przystanku Alaska' :) .. ten serial mnie uspokaja. Miło jest sobie pomyśleć, że gdzieś tam w świecie jest niemalże dziewicze miejsce - dokładnie takie w jakim chciałabym zamieszkać.
Tak Kuba, wiem że to tylko film! 

2 komentarze: