wtorek, 24 czerwca 2014

W porzeczkowym chruśniaku


Dzisiaj był fajny dzień. Z rana, po śniadaniu poszłam do sadu i zerwałam wszystkie wiśnie i porzeczki. 
Nie mamy dużo owoców, ale na kilka słoików z przepysznym dżemem wystarczy. 
Razem ze mną w ogrodzie była ta słodka zakochana para którą widzicie na zdjęciach. 
Miło było popatrzeć jak tych dwoje się kocha. 
Urodzili się zaledwie wczoraj, ale od samego początku wiedzieli, że są dla siebie stworzeni. 

Inspiracją do tytułu posta był dla mnie wiersz Bolesława Leśmiana:

"W malinowym chruśniaku"

W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szapcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.

I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu,
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.







7 komentarzy: