Wczoraj, przeglądając internet w poszukiwaniu zupełnie niczego szczególnego, przez przypadek natknęłam się na te oto perełki. Rzeźby tworzone przez Roberta Bradforda z niezliczonych ilości kawałeczków zabawek od razu zwróciły moją uwagę. Ciekawe czy wykorzystuje on tylko takie popsute już wcześniej, czy sam siedzi i rozbraja nowo zakupione na kawałeczki. Jestem niemalże pewna że nie robi tego na oczach żadnego dziecka. Z obserwacji mojej córeczki wiem że dla dzieciaków, nie do zniesienia jest widok rozpadającej się na kawałki zabawki. Moja Maja widząc taki 'proceder', zapewne natychmiast kazała by Panu Robertowi siadać i sklejać te wszystkie biedne rozczłonkowane zabaweczki do ich pierwotnej formy.
Porządek musi być, ale tak między nami mówiąc - póki Maja jest w przedszkolu i nie patrzy - powiem Wam że podobają mi się te zwierzaki :)
ło ja te psiaki przypominają mi moja poduszkę na zaliczenie u pana Trzcińskiego :D
OdpowiedzUsuńte włochate znaczy
OdpowiedzUsuńwłochate... ech lubię to słowo :)
OdpowiedzUsuńAno, pamiętam tą Twoją instalację! Może Pan Bradford za Pana Trzcińskiego i tak to się wszystko zaczęło :))
OdpowiedzUsuńże miał pracę na zaliczenie zrobić? :D
OdpowiedzUsuń