sobota, 11 lutego 2012

Boska Marilyn


Chociaż budzik z samego rana nie zadzwonił, a córcia przez ostatnią godzinę leżenia w łóżku wykrzykiwała mi nad głową "Mamo wstań,wstań! Chcę kanapkę z miodem! Już nie wytrzymam!" :D) to i tak jest fajnie. Lubię soboty. To pewnie przez wzgląd na sentyment do czasów pradawnych kiedy to w sobotę nie trzeba było iść do szkoły. Co więcej, nie trzeba też było brać się za lekcje - bo przecież jest jeszcze niedziela! :)) No i to co najfajniejsze, czyli zapach robiącej się za pomocą maminych rąk ... jajecznicy z cebulką. Mmm pycha. To nie koniec sobotnich wspaniałości. Od razu po śniadaniu biegłyśmy razem z siostrą przed TV oglądać kolejnego Disney'a albo 'Było sobie życie' :)

Dzisiaj, korzystając z pięknej pogody zrobiłam zdjęcia moim nowym Misiakom.
Przedstawiam Wam pierwszego z trzech świeżutkich zajączków.
Marilyn jest zajączkiem wykonanym z różowego polaru. Jej uszy uszyłam z pięknej kwiecistej bawełny. Oczka, nosek oraz całą buzię wyhaftowałam ręcznie muliną. 
Dł. Marilyn - 26,5 cm. (dł. uszu - 29 cm).
 Wypełniona jest ociepliną antyalergiczną.


1 komentarz:

  1. "mamo a kto to jest ta pani, taka śliczna?" nie przypuszczałam, że znam kogoś kto jej nie zna :) no i dziś dziewiczy umysł skaziłaś jej istnieniem Marilyn... :]

    OdpowiedzUsuń